Kiedy toaleta nie jest toaletą? O pozwie SA przeciw strajkującym
Stowarzyszenie pracodawców SA ponownie zgłosiło pozew przeciwko strajkom organizowanym przez związek zawodowy Efling. Tym razem pozew dotyczy drobnych działań protestacyjnych w hotelach i firmach autobusowych. Działania zaplanowano wraz z pracownikami objętych strajkami branż, mają one na celu wywarcie presji na pracodawców bez większego zakłócania organizacji pracy.
Efling organizuje strajki po długotrwałych negocjacjach, w których nasze żądania dotyczące godnego wynagrodzenia pozwalającego na zaspokojenie podstawowych potrzeb zostały odrzucone. W odpowiedzi SA przygotowało bezprecedensowe propozycje zmian dotyczących czasu pracy, skutkujące w deregulacji przepisów dotyczących płac za nadgodziny i czasu pracy.
Program strajków zakłada z jednej strony zatrzymanie pracy (typowa forma strajków w Islandii), podczas których pracownicy nie przychodzą do pracy. Zatrzymanie pracy może trwać od kilku godzin do kilku dni pod rząd. Tego typu forma strajku może oznaczać duże straty w branży hotelarskiej, dlatego wysunięto również inne propozycje strajkowe. Program zakłada z drugiej strony także formy strajku w których pracownicy zaprzestaliby wykonywania jedynie określonych czynności w pracy, na przykład czyszczenia toalet lub prania. Taka forma strajku pozwala wywrzeć presję na szefów, którzy muszą sami wykonywać te zadania lub liczyć się z skargami od gości. W trakcie takich form strajku hotele dalej funkcjonowałyby.
Strajki z pewnością wyznaczą nowy rozdział. Pracownicy hoteli i firm autobusowych często zmuszani są, zgodnie z widzimisię szefa, do wykonywania zadań, które nie stanowią części obowiązków związanych z ich stanowiskiem. Te zadania są dodatkowym obciążeniem, czasami mogą być również upokarzające. Dlatego pracownicy zdecydowali się na prosty warunek podczas planowanych strajków: wykonują tylko zadania wymienione w opisie pracy. Inne prace, takie jak czyszczenie samochodu, zadanie, które zostało zrzucone na kierowców autobusów w ostatnich latach, nie zostaną wykonane do czasu gdy dodatkowe zadania nie zostaną odpowiednio wynagrodzone.
Strajk sprzątających w hotelach 8 marca, który SA również próbowało zablokować w sądzie, pokazał w całej okazałości ważną prawdę: hotele bez pracowników nie przynoszą zysków. Zamiast dostrzec ogłoszone strajki jako powód do ponownego przystąpienia do negocjacji stowarzyszenie pracodawców wielokrotnie udawało się do sądu żeby zaskarżyć propozycje strajkowe czy zdelegalizować strajki. Stosowane są wszystkie dostępne metody i najdziwniejsze argumenty mające na celu zagmatwanie sprawy tak by odwrócić uwagę od realnych problemów skupiając się na dziwnych rozróżnieniach i technicznych szczegółach. Na przykład w najnowszym pozwie SA zdecydowało się podzielić się z opinią publiczną swoimi poglądami filozoficznymi w kwestii sprzątania toalet:
zdaniem powoda [skarżącego w sądzie – E.R.] sprzątanie toalet jest niemożliwe do oddzielenia od sprzątania w łazience.
To samo dotyczy pracy w pralni. SA twierdzi, że „nie jest jasne, co oznacza, że pracownik nie wykonuje pracy w pralni”. Tego typu argumentów można oczekiwać od rozwydrzonego nastolatka, a nie przedstawicieli islandzkiego przemysłu.
Halldór Benjamín Þorbergsson, naczelny dyrektor SA, powiedział, że propozycje strajkowe „oznaczają ostrą i niemożliwą do obrony zmianę w tym jak rozumie się prawo do strajkowania i jego formy”. W rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie. Formy strajków wybrane przez pracowników są odpowiedzialnym sposobem na wzmocnienie pozycji negocjacyjnej i upomnienia się o należny szacunek dla pracowników, zarówno w negocjacjach zbiorowych, jak i w miejscu pracy, z wyrozumieniem dla branży turystycznej.